Rozdział na zakończenie wakacji
Impreza już od dawna się rozkręciła. Jeden fakt mnie z dziwił nikt nie był pijany. Trochę dziwne.
Spędziłam z przyjaciółmi wspaniały czas, a szczególnie się ciesze z przyjazdu chłopców.
Pamiętam jak kiedyś wspólnie spędzaliśmy czas, jak się wyglupilaiśmy. Jak jeździliśmy na rowerach, jedliśmy lody czy graliśmy na instrumentach chłopaków. Tych czasów nikt mi nie zastąpi, ich mi nikt nie zastąpi. Kocham ich jak braci, oprócz jednego. Dla nich poświęciła bym życie. A co do Luke, to jak jestem przy nim, w jego to warzystwie. Mam jakieś dziwne ukłucie w okolicach po brzusza. Nie wiem co to?
Ale wiem że przy nim czuję się wyjątkowa.
Graliśmy w butelkę. Naprawdę podziwiam ludzi którzy wykonują takie głupie zadania. Na szczęście na mnie nie padło, ani razu. Fart. Wiem to takie nie prawdo podobne, ale los był dzisiaj dla mnie łaskawy, jak na razie. Podały różne zadania Horan miał za zadanie pocałować Paulę w tyłek, loczek wyprostować kilka loczków, Lou miał za zadanie ubrać damskie ciuszki i pojechać po alkohol w takim stroju i różne przedziwne. Ja miałam przy tym niezły ubaw. Najbardziej podobało mi się jak Zayn maił za zadanie założyć stringi i stanik Pezz. Z ledwością wcisnął na siebie te gatki. Jak wyszedł nam się pokazać, nikt nie mógł się po hamować od śmiechu. Nasz blondasek mało się nie sikał ze śmiechu. Ale i tak nie zapomnę przerażonej miny Cala.
-To co ostatni raz kręcimy i kończymy-zaproponowała Paula, biorąc do ręki butelkę.
-Mi tam obojętnie-wzruszyłam ramionami-i tak na mnie nie wypada, co oczywiście jest mi tylko na rękę
-Masz farta-przyznał pasiasty
-Takie życie -odpowiedziałam i przypatrzyłam się butelce, którą puściła w ruch dziewczyna
-O nie-jęknęłam widząc że butelka się zatrzymuje na przeciw mnie-kręć się dalej, proszę
-W końcu-westchnęli wszyscy
-Błagam tylko nic głupiego-błagałam blondynkę-zrobię dla ciebie wszystko
-Ja już wiem-uśmiechnęła się sprytnie-tylko nie ma wykrętów
-nie no, błagam-stękałam
-Musisz pocałować Luka-spojrzała na chłopaka-tylko tak na miętnie.
Mało się nie zakrztusiłam własną ślina, gdy to usłyszałam. Delikatnie przekręciłam głowe w strone twarzy chłopaka, a na niej zobaczyłam tylko uśmiech. Chciałam tego bardzo, ale nie w taki sposób
-Nie jesteśmy przyjaciółmi-zaprzeczyłam
-Sorry, malutka zasady to zasady.
Podniosłam się z ziemi i podeszłam do chłopaka. Spojrzałam zdenerwowana na chłopaka, on najwyraźniej nie został wzruszony ta sytuacją. A co ja głupia mogłam oczekiwać, że się we mnie za kocha.
Zbliżyłam się jeszcze bliżej do chłopka i spojrzałam w jego oczy. Za paliły się tam dwie małe iskierki, które nie wiem co oznaczają w jego przypadku. Spojrzałam pytająca,a gdy dostałam odpowiedz skinieniem głowy, chwyciłam jego twarz w dłonie i zetknęłam jego usta ze swoimi. Nie wiedziałam co robić, ale chłopak to wy czół i przejął pałeczkę. Zaczął całować mnie z pasja i na miętnością. Liczył się on i ta chwila. Oddawałam każdy jego pocałunek. Ta chwila jednak nie mogła trwać wiecznie. Blondyn oderwał się oddemnie i powrócił na swoje miejsce. Tylko tyle tak po prostu. Stałam tak chwilę w osłupieniu, nie rozumiąc co się stało przed chwilą. Ocknęłam się i powróciłam na swoje miejsce,lecz nie usiadłam.
-Wiecie co, idę się przejść po domu-skierowałam się do znajomych- najprawdo podobnie będę nad basenem-odwróciłam się i wyszłam z pomieszczenia.
Od razu skierowałam się nad basen. Usiadłam przy brzegu i podkuliłam nogi, opierając na nich brodę
Oczami Michaela:
Jak on mógł tak postąpić z nią? Tak po prostu odejść. Ten gość na prawdę jest stuknienty.
Laska niego leci,a on ma to kompletnie w dupie, chociaż sam się w niej podkochuje. Palant.
Alex jest dla mnie jak siostra i nie pozwolę jej skrzywdzić. Nigdy.
Podniosłem się z miejsca i za brałem puszkę piwa.
-A ty do kond?-zapytał Zayn
-Do Alex idę z nią pogadać-ozanjmiłem i poszedłem w stronę basenu.
Dziewczyna siedział na skraju basenu, z pod ciągnientymi nogam. Przysiadłem się do dziewczyny, otwierając puszkę piwa.
-Co tam mała?-zapytałem dziewczyn biorąc łyk alkoholu
-Nic, po prostu źle się czuję-odparła bez zajaknięcia, ale kłamać to ona nie potrafi przy mnie.
-Nic, na pewno-do ciekałem-bo ja co innego zauważyłem. Alex ja wiem że ty się podkochujesz w Luku, prze mnie musisz udawać
-Ale ja nie udaję-zapierała się w najlepsze
-Jak chcesz, to ja już sobię pójdę- za czełem się podnosić
-Nie poczekaj-złapała mnie za rękę-masz rację czuję coś do Luka
-No i nie można było tak od razu
-Można, ale proszę nie gadajmy o tym
Oczami Alex:
Z Mike świetnie się bawiłam. Dużo wspominaliśmy czasów z dzieciństwa. ośmieszające nas historię i nasze obietnice. Swoje sekrety, które nikomu nie wygadamy. Wszystko całe nasze do tych czasowe życie.
Postanowiliśmy wrócić do reszty. Wstałam ostrożnie, by nie wpaść do wody, a Mike tuż za mną. Tylko ten debil, poślizgnął się i wpadł do wody pociogając mnie za sobą. Moje ciuchy, zabiję.
-Mike-wrzsknęłam-idioto.
Chłopak się tylko śmiał i bawił w wodzie. Za czeliśmy się bawić w wodzie jak małe dzieci. Chlapać, topić i wygłupiać.
Nasze krzyki usłyszała chyba reszta bo natychmiast się pojawiła przy basenie.
-Co ty się dzieję?-zapytał Lou
-Nie widzisz-odpowiedziałam sarkastycznie-pamiętasz Ash i Calumb jak przyszliście do mnie na basen
-Jeszcze się pytasz-krzyknął cal i wskoczył do basenu. Za nim skoczył Ash. Pod płyneli do nas i zaczęli się z nami wygłupiać. To samo uczyniła reszta.
właśnie odbywała się wodna walka pomiędzy mną i Mike,a Ashem i Calem. Siedziałem na ramionach chłopaka i próbowałam ze pchać Asha. To nasza ulubiona zabawa. Zawsze jak się bawiliśmy to Mike nosił mnie na ramionach. Tak tradycja, można powiedzieć.
-Podaj się-krzyknęłam do chłopaka
-Nigdy-odpowiedział i zepchał mnie z Mike-Wygrałem-Nie nacieszył się długo, bo rzuciłam się z chłopakiem na nich i obaj wylądowali w wodzie
-I co banbusie-wyśmiewałam się z chłopaka
-Ja ci zaraz pokarze-rzucił się w moją stronę. ja czym prędzej podpłynęłam do brzegu i wyszłam z wody. Chłopak uczynił to samo.
-Seksownie wyglądasz taka mokra-zawołała chłopak
-Dzięki, ty też niczego sobie-uśmiechnęłam się
-To jakom wybierasz sobie karę-zapytał podchodząc bliżej
-Mam pomysł?-uśmiechnęłam się cwaniacko-Idzemy po coś do picia chcecie coś?-zapytałam resztę
-Nie-odkrzykneli. To fantastycznie pomyślałam
-Chodź-pociągnęłam chłopaka w stronę wejścia do domu.
-To co to za pomysł?-spytał
-Idziemy po ubrania chłopaków-odpowiedziałam bez większych wyjaśnień i pobiegłam na górę.
Z szaf chłopców powyciągałam ich ubrania i dałam Ashowi i sama wzięłam
Miałam zamiar ich troszkę wkurzyć,a to akurat mi wyjdzie. Większość ubrań składała się z bilelizny chłopców. Hahah.
-To co na raz?-szepnęłam do towarzysza
-Ta-odpowiedział szybko
-Już-krzyknęłam i pobiegłam do chłopaka w stronę basenu. Wskoczyliśmy z ubraniami chłopców do wody.
Boże ich miny. Posikać się można. Wszyscy zaczęli się brechtać oprócz piątki idiotów.
-Alex co ty zrobiłaś -zapytał spokojnie Lou
-Zobaczyłam że macie trochę nie odświeżoną garderobę, wiec postanowiłam wam pomóc z Ashem w tym-uśmiechnęłam się i podpłynełam blizej brzegu
-Zabiję cię-krzyknął Loczek zbliżając się w moją stronę i blondyna z resztą bandy.
-Uciekamy-szepnął Ash i wyszedł z wody, przy czym pomagając mi. Pędem ruszyliśmy do ucieczki.
słyszała tylko za sobą krzyki chłopców.
Wbiegliśmy do największej łazienki chłopców. Zamknęłam drzwi na klucz i oparłam się o ścianę, po czym wybuchłam śmiechem
-Chyba dzisiaj przenocujemy w łazience
-Chyba
Wpadliśmy w jeszcze większy napad śmiechu.
-Otwierać-usłyszeliśmy głos loczka z drzwi uśilni epróbując się dobić.
-chyba śni-spojrzałam na kompana i oparłam głowę na jego ramieniu.
-Trochę mi mokro-odezwał się Ash
-Co ty nie powiesz-czujecie ten sarkazm.
Już nic się nie odezwał. Ja na to miast zauważyłam jakieś dwie bluzki i jedne spodenki wiszące na grzejniku. Super. Podniosłam się z ziemi i poszłam po ubrania. Rzuciłam w chłopaka bluzką i spodenkami.
-Skąd to wytrzasnełaś-boże jaki to głupek, ale i tak go kocham
-Z nieba-sarkazm jak z tond do Sztokocholu-jak nie chcesz to nie zakładaj-śiągnęłam swoją bluzkę i wytarłam się ręcznikiem, aby co kolwiek wy suszyć. Najgorzej było ze stanikiem. Kazałam się odwrócić Ashowi, a sam ściągnęłam stanik i szybko wciągnęłam na siebie bluzkę. Po czym ściągnęłam spodnie, ale tym razem nie miałam zamiaru pozbywać się dolnej części bielizny.
-Już-siadłam na progu wany i wpatrywałam się w chłopaka.
-Co się tak przyglądasz?-zapytał ściągając bluzkę
-Nie wiem-odpowiedziałam i położyłam się w suchej wanie.
-Wygodnie ci-zapytał ze śmiechem
-Nie za bardzo, ale się to zaraz zmieni-wyczołgałam się z wany i podeszłam do pułki z ręcznikami.
Wyjęłam sobie z dziesięć ręczników. Na spodzie wany położyłam cztery,żeby było choć troszkę mi cieplej,trzy pod głowę i dwoma się przykryłam. Ostatni ręcznik rzuciłam chłopakowi.
-Tylko jeden-zapytał oburzony
-Jak ci mało to sobie weź z szafki-odparłam i ułożyłam się w wielkiej wanie, która spokojnie pomieściła by dwie,albo i trzy osoby.
-A ja gdzie ma sapać?
-Nie wiem
-Posuń dupę
-Nie
-Tak
-Nie
-Posuwaj się jeżeli nie chcesz być mokra w tej wanie.
-Już, zadowolony
-Bardzo-i na tym nasza rozmowa się zakończyła.
leżeliśmy w ciszy. Rozmyślałam co się dzisiaj wydarzyło.Przylot chłopków, pocałunek z Lukem, wyznanie Mikowie. Najbardziej zabolało mnie obojętność Luke. Naprawdę nic to dla niego nie z naczyło. No bo co, morze mieć każdą. Jest sławną gwiazda, grającą w zespole. Po co zawracac sobie głowe nic nie znaczącą dziewczyną.
-O czym myślisz-wyrwał mnie głos chłopka
-O Luku-nie zastanawiając się nad wypowiedzeniem swoich słów-To znaczy o was wszystkich-szybko się poprawiłam
-Nie ściemniaj mi tu.Wiem co czujesz do Luke, myślisz że ślepy jestem-zapytał oburzony
-Tak własnie myślę -zakpiłam z chłopaka
-Oj mała, mała-westchnął chłopak-jeżeli nie chcesz mi nic powiedzieć to spoko-już dalej nie kontynował.
Powiedzieć mu, czy nie? A jak powie Lukowi? Nie chcę żeby się dowiedział.
-Dobra-westchnęłam, muszę mu powiedzieć obiecaliśmy sobie że nie będziemy mieć przed sobą żadnych tajemnic-Tak zakochałam się w Luku i to od dawna, zadowolony
-bardzo-wyszczerzył się-to dla czego mu nie powiesz co do niego czujesz?
-chyba żartujesz, ja go wgl. nie interesuje-zakpiłam
-No nie wiem-powiedział cicho,zmyślą że nie dosłyszę-dobra koniec tematu jestem wykończony tym lotem i impreza. Dobranoc
-Branoc, Ash-przytuliłam się do chłopaka i próbowałam zasnąć
Rano:
Oczami Pauli:
W końcu chłopcy znaleźli zapasowy klucz do łazienki. Trochę się go na szukali. Ciekawe co całą noc Alex robiła z tym całym Asem.
Zamek od drzwi uległ przekrenceniu. Weszliśmy do pomieszczeniu. Mój wzrok od razu powędrował na wannę,a w niej śpiącą dziewczynę i chłopaka. Podeszłam bliżej i przyglądałam tej słodkiej scenie.
-Jak słodko-wetchnęłam
-Ja tez tak chcę-krzyknął Cal i wskoczył do wanny,razem z Mike. Idioci. Istni idioci.
-Co się dzieję?-jęknęła dziewczyna-Popierdoliło was złazić z nas-warknęła
-Ale my cię kochamy-wtulił się jeszcze bardziej chłopak o ciemnych włosach w dziewczynę.
-Idioto złaś-tym razem wydarł się Ash.
-już-jeknął i wylazł z wany razem z swoim towarzyszem.
Oczami Luke:
Gdy tak ich razem zobaczyłem myślałem że zaraz zwymiotuje, a jednocześnie uduszę Asha. To ja powinem tam leżeć. No, ale sorry po wczorajszym pocaunku i moim zachowaniu na pewno nie mam u niej szans. Zachowałaem sie jak palant. W sumie sam nie wiem dla czego.
Oczami Alex:
Co za debile. Jak on mogli. Spojrzałam na swojego towarzysza i dopiero zauważyłam w jakiej pozycji leżeliśmy.
Trochę wyglądało to jak byśmy byli parą,ale to nie możliwe. Kocham Asa jak brata i tylko to. Nigdy nic więcej.
Podniosłam się z chłopaka i wylazłam z wanny przy małej pomocy Lou. Dobry chłopak.
Po mnie zrobił to samo blondyneczek. Przepraliśmy się i razem powędrowaliśmy do kuchni,gdzie stało już śniadanie.
Pycha.Naleśniki.Kocha.
Siadłam koło loczka,a koło mnie Luke.
Nie chcę na razie na niego patrzeć,ani przebywać zbyt blisko niego.
Muszę się z tym pogodzić że on mnie nie chcę. Musze o nim zapomnieć.
Zabrałam swój talerz i przesiadłam się na kolana Mike.
-Nie za wygodnie ci kruszynko?
-Nie,a tobie nie?
-Jakoś nie za bardzo
-To już twój problem
-A dla czego nie możesz siedzieć na swoim kszeslie-wtrącił się mulat.
-Bo-spojrzałam na blondyna(Luke)-bo mam nie wygodne krzesło
-Jakoś jest to dziwne,bo wszyscy maja takie same
-Najwidocznej moje jest wyjądkowe
-Nie możliwe-sarkazm,co się z nim dzieje przecież nic mu nie zrobiłam-Może masz jakieś tajemnice przed nami co?
-O co ci już z nowy chodzi-mogła wywnioskować z ciszy panującej wokół niej że wszyscy się na nas gapią
-O nic-zakpił
-Przepraszam, że weszłam w twoje idealne życie z buciorami,ale spokojnie już nie będziesz musiał mnie widywać-podniosłam się z krzesła i ruszyłam w kierunku drzwi.
Za sobą słyszałam nawoływania przyjaciół. Na prawdę nie wiem o co mu chodzi. O to że usiadłam na kolanach Mike. Zazdrosny jest czy co? Dupek. A i zapomniałam dodać nie jadę w trasę z nim. Nie ma zamiaru się z nim użerać. Wybiegłam na chodnik i skierowałam się prosto do domu. Przeszłam kawałek i poczułam jak ktoś mnie szarpie z a ramię. Obruciłam się a tym kimś była Pezz
-Co-warknęłam
-Chciałam, cię przeprosić za Zayn, Nie wiem co mu odbiło-tłumaczyła się za tego palanta
-Spoko, nic się nie stało, chce zostać sama-poprosiłam dziewczynę-a i mam prośbe powieć chłopcom że nie jadę z nimi w trasę i dodaj że przepraszam-odeszłam bez jakiej kolwiek reakcji z strony dziewczyn
Oczami Mike:
-Co Ci odbiło Zayn
-Nic-wzruszył ramionami
-Nic?A to co się zdarzyło kilka minut temu
-Boże odwal się o de mnie,a zresztą co adwokatem jej jesteś
-Adwokatem może nie,ale traktuje ją jak siostrę i na pewno nie pozwolę jej skrzywdzić takiemu dupkowi jak ty
-Co powiedziałeś?
-To co słyszałeś -chciała już coś odpowiedzieć ale przerwała mu Pezz
-Rozmawiałam z Alex
-I co?-poderwały się dziewczyny z kanapy
-Nie jedzie w trasę z wami chłopcy i kazała was przeprosić z tego powodu
-Jak to nie jedzie?-wydarł się Lou
-Tak to. Zayn o co ci chodzi?-zapytała blondyneczka
-O nic
-Może ty nadal coś czujesz do Alex,co?-zapytała leko podenerwowana dziewczyna-odpowiedz
-Nie, jestem z tobą, nie rozumiesz-warknął-nie wiem co mi się satało,ok-od powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
-Pezz wiesz gdzie jest Alex?-spytałem dziewczyny
-Szła w kierunku swojego domu
-Jadę tam-powiedziałem i wybiegłem z domu siadając do Auta.
Wiem co może sobie zrobić Alex, w takim stanie. Dlatego boję się o nią gdy się denerwuje. Boje się że znowu może trafić do szpitala. A co najgorsze umrzeć.
Po kilkunastu minutach byłem pod domem dziewczyn.
Bez pukania wbiegłem do domu i przeszukiwałem, każdy kąt gdzie mogła się znaleść.
Ostatecznie znalazłem ją w łazience trzymającą żyletkę w swoje ręce. Szybko podbiegłem i wyrwałem z jej rączek, kawałek metalu wrzucając go do zlewu.
-Alex, co ty chciałaś zrobić
-Nic
-Obiecałaś mi-przytuliłem dziewczynę do siebie-miałaś wszystko wyrzucić
-Wyrzuciłam,ale się zaopatrzyłam w nową
-Błagam, nie rób tego więcej
-Przecież nic nie zrobiłam
-Alex obiecaj, nie chcę cię stracić jesteś zbyt ważna dal mnie
-Obiecuję-westchnęła-ale możesz już mnie puścić dusze się
-Tak, chodź na dół zrobię ci coś do picia
Zabrałem dziewczynę do salonu. Posadziłem ją an kanapie i przykryłem kocem. Sam poszedłem do kuchni i z instrukcja blondynki wyjęłam szklanki i sok pomarańczowy. Gotowe napoje przyniosłem nam do salonu i postawiłem na stole. Sam siadłem obok niej i przygarnnełem ja do siebie.
-Alex, dla czego ty to robisz-spytałem dziewczyny popijającom sok
-Bo to mnie od stersowuje
-Ale zrozum że to jest nie bezpieczne dla ciebie
-Możesz skończyć już
-To po wiec dla czego nie chcesz jechać w trasę z nami
-Bo nie
-Mała, proszę zgodziliśmy się tylko dla na to dla ciebie
-Ja wam nie kazałam
-Alex, proszę, jeżeli nie chcesz widzieć Zayn to ja ci w tym pomogę,ale nie rezygnuj z tego wyjazdu
-Dobra, ych, niech ci będzie
-Kocham cie
Pocałowałem dziewczynę w czoło i włączyłem tv. Skakałem z kanału na kanał. Nic nie mam w tej telewizji.
Nie zoriętowałem się kiedy dziewczyna zasnęła. Ułożyłem ją wygodnie na kanapie i przykryłem kocem. Sam poszedłem do kuchni.
Siedziałem tak z 10min, do puki drzwi do domu się nie otworzyły,a do środka weszła chmara ludzi.
-Cicho-szepnełem-śpi
-I co z nią-zapytała Paula
-Znowu chciała się pociąć, ale zdążyłem w samą porę
-Boże co je do głowy uderzyło-zabrał głos Lou
-Spokojnie już wszystko opanowane, a od teraz jest pod moja opieka dosłownie
-Wow bracie, chyba nie wiesz na co się porywasz-zawołał Horan
-Wiem, przeprowadzam się do Londynu po trasie chce mieć ja przy sobie
-Co?-wydarli się Luke,Cal i Ash
-Sorry chłopaki, jest dla mnie ważniejsza nisz zespół
-Ale nie musisz się od razu przeprowadzać-zaprotestował Luke
-Może dla ciebie nie jest tak ważna jak dla mnie
-Tu się mylisz, jest dla mnie ważna i to cholernie ważna-warknął i wyszedł z domu
-Jeszce jakieś żale
-Nie no co ty-zawołali Pozostali członkowie 5SOS i tak samo jak Luke wyszli z domu
-Przemyślałeś to?-zapytał Lou
-Ta, jeżeli tego nie rozumieją to widocznie nie zależy im na niej-spojrzałem na śpiącą dziewczynę
-My możemy się nią zaopiekować-zaproponowała Majka-damy sobie radę ty nie marnuj kariery.
-Jeżeli to wszystko to pozwólcie, że już pójdę -skierowałem się w stronę drzwi-A i Alex jedzie w trasę -zamknęłem drzwi i opuściłem posesję.
Wracam do hotelu, muszę pogadać z chłopakami.
-Spoko, nic się nie stało, chce zostać sama-poprosiłam dziewczynę-a i mam prośbe powieć chłopcom że nie jadę z nimi w trasę i dodaj że przepraszam-odeszłam bez jakiej kolwiek reakcji z strony dziewczyn
Oczami Mike:
-Co Ci odbiło Zayn
-Nic-wzruszył ramionami
-Nic?A to co się zdarzyło kilka minut temu
-Boże odwal się o de mnie,a zresztą co adwokatem jej jesteś
-Adwokatem może nie,ale traktuje ją jak siostrę i na pewno nie pozwolę jej skrzywdzić takiemu dupkowi jak ty
-Co powiedziałeś?
-To co słyszałeś -chciała już coś odpowiedzieć ale przerwała mu Pezz
-Rozmawiałam z Alex
-I co?-poderwały się dziewczyny z kanapy
-Nie jedzie w trasę z wami chłopcy i kazała was przeprosić z tego powodu
-Jak to nie jedzie?-wydarł się Lou
-Tak to. Zayn o co ci chodzi?-zapytała blondyneczka
-O nic
-Może ty nadal coś czujesz do Alex,co?-zapytała leko podenerwowana dziewczyna-odpowiedz
-Nie, jestem z tobą, nie rozumiesz-warknął-nie wiem co mi się satało,ok-od powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
-Pezz wiesz gdzie jest Alex?-spytałem dziewczyny
-Szła w kierunku swojego domu
-Jadę tam-powiedziałem i wybiegłem z domu siadając do Auta.
Wiem co może sobie zrobić Alex, w takim stanie. Dlatego boję się o nią gdy się denerwuje. Boje się że znowu może trafić do szpitala. A co najgorsze umrzeć.
Po kilkunastu minutach byłem pod domem dziewczyn.
Bez pukania wbiegłem do domu i przeszukiwałem, każdy kąt gdzie mogła się znaleść.
Ostatecznie znalazłem ją w łazience trzymającą żyletkę w swoje ręce. Szybko podbiegłem i wyrwałem z jej rączek, kawałek metalu wrzucając go do zlewu.
-Alex, co ty chciałaś zrobić
-Nic
-Obiecałaś mi-przytuliłem dziewczynę do siebie-miałaś wszystko wyrzucić
-Wyrzuciłam,ale się zaopatrzyłam w nową
-Błagam, nie rób tego więcej
-Przecież nic nie zrobiłam
-Alex obiecaj, nie chcę cię stracić jesteś zbyt ważna dal mnie
-Obiecuję-westchnęła-ale możesz już mnie puścić dusze się
-Tak, chodź na dół zrobię ci coś do picia
Zabrałem dziewczynę do salonu. Posadziłem ją an kanapie i przykryłem kocem. Sam poszedłem do kuchni i z instrukcja blondynki wyjęłam szklanki i sok pomarańczowy. Gotowe napoje przyniosłem nam do salonu i postawiłem na stole. Sam siadłem obok niej i przygarnnełem ja do siebie.
-Alex, dla czego ty to robisz-spytałem dziewczyny popijającom sok
-Bo to mnie od stersowuje
-Ale zrozum że to jest nie bezpieczne dla ciebie
-Możesz skończyć już
-To po wiec dla czego nie chcesz jechać w trasę z nami
-Bo nie
-Mała, proszę zgodziliśmy się tylko dla na to dla ciebie
-Ja wam nie kazałam
-Alex, proszę, jeżeli nie chcesz widzieć Zayn to ja ci w tym pomogę,ale nie rezygnuj z tego wyjazdu
-Dobra, ych, niech ci będzie
-Kocham cie
Pocałowałem dziewczynę w czoło i włączyłem tv. Skakałem z kanału na kanał. Nic nie mam w tej telewizji.
Nie zoriętowałem się kiedy dziewczyna zasnęła. Ułożyłem ją wygodnie na kanapie i przykryłem kocem. Sam poszedłem do kuchni.
Siedziałem tak z 10min, do puki drzwi do domu się nie otworzyły,a do środka weszła chmara ludzi.
-Cicho-szepnełem-śpi
-I co z nią-zapytała Paula
-Znowu chciała się pociąć, ale zdążyłem w samą porę
-Boże co je do głowy uderzyło-zabrał głos Lou
-Spokojnie już wszystko opanowane, a od teraz jest pod moja opieka dosłownie
-Wow bracie, chyba nie wiesz na co się porywasz-zawołał Horan
-Wiem, przeprowadzam się do Londynu po trasie chce mieć ja przy sobie
-Co?-wydarli się Luke,Cal i Ash
-Sorry chłopaki, jest dla mnie ważniejsza nisz zespół
-Ale nie musisz się od razu przeprowadzać-zaprotestował Luke
-Może dla ciebie nie jest tak ważna jak dla mnie
-Tu się mylisz, jest dla mnie ważna i to cholernie ważna-warknął i wyszedł z domu
-Jeszce jakieś żale
-Nie no co ty-zawołali Pozostali członkowie 5SOS i tak samo jak Luke wyszli z domu
-Przemyślałeś to?-zapytał Lou
-Ta, jeżeli tego nie rozumieją to widocznie nie zależy im na niej-spojrzałem na śpiącą dziewczynę
-My możemy się nią zaopiekować-zaproponowała Majka-damy sobie radę ty nie marnuj kariery.
-Jeżeli to wszystko to pozwólcie, że już pójdę -skierowałem się w stronę drzwi-A i Alex jedzie w trasę -zamknęłem drzwi i opuściłem posesję.
Wracam do hotelu, muszę pogadać z chłopakami.