środa, 25 lutego 2015

Rozdział 1

-Matko jak kopie-ostrożnie usiadłam na fotelu i pogłaskałam swój okrągły brzuszek.
Minęło już sześć miesięcy i powoli mam tego dość.  Mdłości,brak chęci,seność. Ile tak można. Jedynym plusem tego wszystkiego są zachcianki. Jai naprawdę się stara. Robi wszystko,aby było mi jak najlepiej i naszemu dziecku.
Kupiliśmy dom z dużym ogrodem,kilka przecznic od mojego starego. Kocham go i chcę spędzić z nim resztę życia.
Chłopak dotknął mojego brzucha i lekko go pomasował. Cieszył się tak samo jak ja z tego dziecka. Początki były ciężkie,ale dajemy radę.
-Będzie piłkarzem-uśmiechnął się chłopak i pocałował mnie w czoło.
Jai twierdzi,że będzie to chłopiec,a ja dziewczynkę. Nie chcieliśmy znać płci dziecka,to ma być niespodzianka dla wszystkich.
-Nie,będzie baletnicą-spierałam się z chłopakiem.
-co?-oburzył się-będzie chłopakiem i będzie kopał piłkę,na dziewczynkę przyjdzie czas-zaśmiał się chłopak i ruszył do kuchni. Chwyciłam niewielką poduszkę i rzuciłam nią w chłopak. Trafiłam prosto w głowę. Uśmiechnęłam się z swojego trafnego celu. Nie lubię jak zaczyna temat kolejnego dziecka. Jest za wcześnie. Nie mamy ślubu,nie możemy narazić kolejnego dziecka na takie przeżycia. Jeszcze nie czas.

-I jak się czuje nasza bańka- do salonu wpadł Beau z resztą. A zapomniałam wam powiedzieć,że Majka i Luke są oficjalnie parą. Wydają się naprawdę w sobie zakochani.
-spadaj-walnęłam chłopaka w ramię i przywitałam się z pozostałymi. Co sobotę urządzamy sobie maraton filmowy całą ekipą.
Usiadłam wygodnie na wielkiej białej sofie i przykryłam się po szyję kocem. Jai razem z dziewczynami przyniósł do salonu picie i przekąski( oczywiście ja wszystko wybierałam. Ah te zachcianki).
James włożył płytę do DVD,a na ekranie wyświetliły się napisy.
-Podasz mi popcorn i miętowe lody-spojrzałam błagalnie na mojego chłopaka. Młodszy Brooks tylko westchnął i poszedł do kuchni po moje lody. Wręczył mi wielkie pudełko lodów i miskę popcornu. Nabrałam troszkę na łyżkę i wsadziłam do buzi,poprawiając popcornem.
-Blleee-jęknął Daniel-znowu zaczynasz te swoje mieszanki
Zaśmiałam się i kontynowałam swoją rozkosz.

-Nie kręć się tak-burknął Jai gdy po ras kolejny przekręciłam się na drugi bok. Wiedziałam,że ma czasami mnie dość i moich humorków i stara się tego nie okazywać,ale i tak to widzę. Westchnęłam i podniosłam się powolnie z łóżka,zakładając szlafrok i kapcie.-Gdzie idziesz?-podniósł się chłopak z łóżka i spojrzał na mnie.
-Idę się czegoś napić tylko-posłałam blady uśmiech chłopakowi i wyszłam z naszej sypialni. Zeszłam powoli na dół do kuchni. Nalałam sobie soku pomarańczowego do wysokiej szklanki i wyszłam na taras. Usiadłam na drewnianej ławeczce przy niewielkim oczku i napiłam się łyk. Świerze powietrze bardzo dobrze na mnie działa. Czuję się taka świeża,pełna pozytywnej energii.
Nie wiem ile już tak siedziałam,ile czasu spędziłam na swoich rozmyśleniach,ale okcnełam się dopiero gdy poczułam pierwszą kroplę deszczu na policzku. Udałam się do domu jak najszybciej umiałam,ale i tak nie uniknęłam deszczu.
Przebrałam się w czyste rzeczy i wróciłam do sypialni. Jai spał jak zabity. Musiał odpocząć od tego wszystkiego,o de mnie,od nas.
Wsunęłam się na swoje miejsce i przykryłam kocem po samą szyję. Zasnęłam z myślą na lepsze jutro

Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem i proszę od podpisywanie się anonimów. Dziękuje

2 komentarze: