-Nie wiem jak wy możecie się nazywać jej przyjaciółmi-spojrzałem z oburzeniem na chłopków.
Po wyjściu od Alex od razu przyszedłem do hotelu. Chciałem pogadać z chłopakami i wszystko im wytłumaczyć, ale im nic się nie da wytłumaczyć.
-Kochamy ją jak siostrę, ale mamy swoje życie. May zespół-tłumaczył Ashton
-To chodzi o zespół-zakpiłem-Wiedziałem dla was liczy się już tylko kariera. Rezygnujecie z rodziny, przyjaciół
-Co ty pieprzysz?-Luke czy on jest idiotą czy tylko udaję. Musze mu powiedzieć, bo już nie wytrzymam.
-Idioto, ona między innym zaczęła się ciąć że nie utrzymywaliśmy z nią kontaktów, cięła się też przez ciebie-nie wytrzymałem musiałem mu to powiedzieć-Debilu, ona cie kocha, nie rozumiesz tego
Od razu mu mina zrzędła. Musiałem mu powiedzieć, bo nie mogę już patrzeć jak ona cierpi.
-Ale ja to?-wydukał
-Tak, to, słyszałeś. Luke ona cie kocha i to już od dawna-weschnęłem-cięła się dla tego że już tego nie wytrzymywała.
-Ja nie wiedziałem
-To się dowiedziałeś-sarkazm istny sarkazm-Dla tego chce jej pomóc. Nie chcę żeby się zacięła na śmierć. W może oty nie wiecie, ale takich sytuacji było już sporo-zawsze dzwoniła do mnie ja się źle czuła, jak nas potrzebowała, jak ciebie porzebowała
-Nie nie to nie możliwe
-Ja już postanowiłem, chłopaki kocham was jak braci, ale ona mnie potrzebuje, ona potrzebuje nas wszystkich-spojrzałen na przyjaciół-ta decyzja należy tylko do was
Oczami Alex:
Wsiadłam do hotelowej windy i wcisknęłam numerek 5. Winda ruszyła, a ja wystukiwałam paznokciami jakiś rytm. Postanowiłam odwiedzić chłopców. Za tydzień wyjeżdżamy i całe dnie będą praktycznie na próbach, a chce się nimi naczieszyć troszkę bardzo.
Wybiegłam z windy i pobiegłam w zdłuż korytarza. Za trzymałam się przy odpowiednich drzwiach i zamukałam dwa razy.
Poczekałam sobie chwilkę za nim mi otorzono drzwi. Za nich wyłonił się Luke.
Wyglądał na przygnębionego,a jak mnie ujrzał jeszcze bardziej posmutniał. Coś się stało?
O czymś nie wiem?
-Hej Luke-pocałowałam chłopaka w policzek-co się stało?
-Hej-mruknął-tak nie, nie wiem-zaprosił mnie gestem ręki do środka.
W salonie siedziała pozostała trójka przyjaciół.
Nie wyglądali najlepiej
-Hej chłopcy-przywitałam się i pocałowałam każdego w policzek-chciałam spędzić z wam trochę czasu,przed trasą,ale widzę że jakoś nie w humorku jesteśmy, co?
-jak byś zgadła-czujecie ten sarkazm. Cal jest jakiś dziwny jak wszyscy tutaj
-Możecie mi powiedzieć, o co tu chodzi?
-Ta już czekaj-wstał Hood
-Calumb, zamknij się -uspokajał go Ash
-Niech wie,że przez nią może rozpaść się nasz zespół-wrzasnął ciemno włosy
-O co chodzi, jak to się ma rozpaść zespół-nie rozumiem nic i co ja mam z tym wszystkim wspólnego
-O to że zachowujesz się jak mały rozpieszczony gówniaż. Przez ciebie z zespołu chce odejść Mike i się chcę przeprowadzić do Londynu do ciebie, że nie potrafisz sobie poradzić z swoi problemem-w moich oczach zebrały się łzy, jednak nie pozwoliłam im spłynąć tak szybko-zachowujesz się jak dziecko. Rozpieszczone bogate dziecko, które chcę zniszczyć wszystkim życie-w tym momęcie nie wytrzymałam już pozwoliłam słonej cieczy spłynąć po mojej twarzy-że masz idealne życie to nie znaczy że każdy ma takie-co on wie o moim życiu-to nie nasza wina że nie potrafisz sobie poradzić z nie okaleczaniem swojego ciała. Czy ty naprawdę nie rozumiesz niszczysz swoje życie i innych-po wypowiedzeniu tych wszystkich słów stałam jeszcze chwilę, analizując wszystko co się przed chwila stało.
Wybiegłam z płaczem z pokoju chłopaków i biegłam przed siebie nie zważając na wołania chłopców.
Wbiegłam do windy i na cisknęłam szybko numerek z parterem.
Windzie jeszcze się bardziej rozryczałam. Jak on mógł coś takiego powiedzieć? Jak Michael mógł im powiedzieć o tym wszystkim o tym dla czego się ciełam?. Tylko on wiedział. Tylko jemu na tyle ufałam. Po zatrzymaniu wielkiego prostokatnego klocka wybiegłam na zewnątrz i zamówiłam taxi.
Mogłam tylko pojechać do Lou. On zawsze mnie zrozumie. Jest dla mnie jak brat. Dziewczyny nie zrozumią, będą tak samo roztsząsać to wszystko.
Po 10min jazdy dostałam się pod dom chłopka. Zapłaciłam kierowcy i wybiegłam z samochodu.
Podbiegłam do drzwi i zadzwoniłam kilka razy. Drzwi otworzył mi Liam.
-Boże Alex co się stało?-zaprosił mnie chłopak do środka i zapytał zamrtwiony
-Jest Louis?-wolałam od razu przejść do setna.
-Tak. Lousi Alex do ciebie-krzyknął chłopak i zaprosił mnie do salonu
W pomieszczeniu siedziała pozostał czwórka. Gdy psiasty mnie zobaczył w takim stanie od rzau do mnie podbiegł.
-Boże Alex co się stało?-zapytał zamrtwiony
-Możemy porozmawiać, sami proszę.
-Tak chodź na górę-złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę schodów.
Z naleźliśmy się w pokoju chłopaka. Od razu usiadłam na łóżku i jeszcze się bardziej rozryczałam.
-Co się stało, mała po wie mi proszę
-No bo.....-opowiedziałam chłopakowi całą historię od początku do końca-i do tego jeszcze cały czas wydzwaniają do mnie no może oprócz Cala-odetchnęłam że mogłam się komuś wygadać
-Nie wiem co powiedzieć-spóścił głowę
-Pozwól mi zostać tu na noc,proszę nie chcę wracać do domu-błagałam chłopaka.
-Jasne,poczekaj zaraz wracam-powiedział i wyszedł.
Opadłam na łóżko i przemyślałam dzisiejszy bieg wydarzeń.
Oczami Louisa:
Zszedłem na dół do salonu do chłopaków. Jak zwykle, byli zajęci graniem na konsoli.
Usiadłem koło Liama i oparłem głowę o zagłówek kanapy.
-I co z nią?-zapytał
-Fatalnie-weschnąłem-Cal......-opowiedziałem w slrócie chłopakowi całą historię jaką usłyszałem od dziewczyny.
-Masz zamiar ich powiadomić,że jest u nas-zapytał spokojnie
-Mam zamiar zadzwonić do dziewczyn, że zostaje u nas na noc, a z chłopkami sam nie wiem-westchnąłem
-Ja za dzwonie do Majki i zaproszę je do nas na noc,a co do chłopaków to sam zdecyduj-poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z salonu
Sam podniosłem się z kanapy i wyszedłem na taras. Tam wykręciłem numer do Mike.
(rozmowa telefoniczna)
-Halo Mike
-Lou coś się stało?
-Tak chodzi o Alex
-Nic jej nie jest? Próbuję się z Ashem i Lukem do niej dodzwonić, ale nie odbiera.
-Jest u nas
-Zaraz tam będę
-Poczekaj chwilę, opowiedziała mi wszystko. Potrzebuję trochę czasu na przemyślenia .
-Ale to nie tak jak myślisz, Cala poniosły emocje on naprawdę nie chciał
-Chciał czy nie chciał Alex sama się do was odezwie, prosiła żebyście dal jej na razie spokój
-Jasne
(koniec)
Nie mam pojęcia co dalej będzie. Tak naprawdę dzisiaj zrozumiałem dla czego to robiła. Dla czego próbowała się zabić.
Pobiegłem szybko na górę i wszedłem do pokoju. Na łóżku, leżała dziewczyna. Położyłem się koło niej i wpatrywałem się w sufit.
-Rozmawiałem z Mike-odparłem po kilku minutowej ciszy
-I co?-zapytała z przerażeniem
-Powiedziałem,że by do ciebie nie dzwonili,że się sama odezwiesz do nich jak wszystko przemyślisz
-Dzięki Lou
-Za co?
-Za to,że jesteś przy mnie kiedy cię potrzebuję,za to, że mogę na ciebie liczyć,za wszystko
-Wzruszyłem się
-Głupi jesteś,ale i tak cię kocham bracie
-Ja ciebie też. Dziewczyny będą u nas nocować
-Ym spoko, to wasz dom
-Jak nie chcesz to coś wymyślimy
-Nie spoko.
Oczami Alex:
Siedzieliśmy w salonie od 10min, a ja już nie mogę wytrzymać z tym idiotami. On to potrafią poprawić humor.
Dziewczyn też już były.
Chłopcy właśnie się popisywali jacy to z nich wspaniali tancerze,ale moim zdaniem wcale im to nie wychodziło.
-Dobra ja też chcę-krzyknęłam i podniosłam się z fotela podchodząc do Harego i Nialla
-Ty-prychnął Harry-Nie masz szans z nami
-Założymy się-przeniosłam ciężar na prawą stronę
-Jasne tylko o co?
-O to,że-nie mam pomysł co by mu tu wymyślić. Chyba mam-Zrobisz sobie ze mną jak ci prostuję włosy i wrzucimy je na tt.
-Nie, nigdy kochane loczki-pogłaskał się po włosach. I to jest facet.
-Tchórzysz?-spytałam
-Nie,ale loczki są nie tykalne
-Tchórz-zaśmiałam się
-Dobra zgoda-jęknął
-Je-pisnęłam
To zaczynamy.
Bawiłam się świetnie, Hazz pomylił się już dwa razy. Czuli wygraną mam już w kieszeni.
Za chwilę miał nastąpić przełom. Trzy, dwa, jeden wygrałam. Zaczęłam skakać z radości. CZym prędzej pobiegłam do łazienki i zabrałam prostownicę, którą kiedyś znalazłam przez przypadek u chłopców. Dałam Pauli iPhona, a Haremu kazałam usiąść na kanapie. Podłończyłam urządzenie do najbliższego gniazdka i zabrałam się do pracy. Wzięłam kilka loków chłopaka do ręki i przeciągnęłam po nich prostownicą. Dało się tylko usłyszeć jęki i stęki Hazz żebym go oszczędziła. Miałam zamiar jeszcze się po znęcać nad chłopakiem. Paula uwieczniła chyba każdy moment mojego arcydzieła. Oglądając zdjęcia śmialiśmy się w niebo głosy. Loczkowaty,a raczej prostowaty jęczał jak mogłam mu coś takiego zrobić. Wybrałam kilka śmiesznych zdjęć iw stawiłam na tt z do piską.
.....Jesteś moim ulubionym klijentem,,,
Zabawa jeszcze bardziej się rozkręciła. Butelka, kto wypije najwięcej wódki bez popitki, włamywanie się do ogródków sąsiadów i zabieranie im lub uszkodzenie ogrodowych ozdób.
Zabawa na maksa. Odstawialiśmy wiele innych szopek. Najbardziej spodobało mi się przebranie chłopców w nasze ubranie i zrobieniu sobie zdjęcie na tt lub pofarbowanie włosów Louisowi(oczywiście farbom na raz. Specjalność Lou stylistki chłopców). Było wiele śmiesznych rzeczy.
Znalazł się również wiele śmiesznych komentarzy pod zdjęciami moim i Hazz, czy wspólne.
Brakowała mi jeszcze chłopaków z 5sos, ale jeżeli maja mnie obwiniać za wszystko to nie chce już dalej z nim utrzymywać. Nie rozumiem po co Mike chce się tu przeprowadzać, przecież nie jestem małą dziewczynką, którą trzeba pilnować na każdym kroku, Kocham go,ale to co powiedział chłopakom to była tajemnica.Nasza wspólna tajemnica. Ciekawa jestem czy powiedział też o Luku. Jeżeli tak, to nie wiem jak mam się zachować w jego towarzystwie. No tak przecież jadę z nimi w trasę koncertową. Nie wiem jak to będzie,ale na razie nie ma się czy przejmować. Zostało kilka dni więc mam zamiar je wykorzystać jak najlepiej.
Była trzecia nad ranem, a wszyscy już spali. Majka z L, a Paula z Horankiem. Ja natomiast miałam spać w gościnnym. Jak na razie nie miałam ochoty na to, więc wzięłam się za sprzątanie tego całego bałaganu. Około czwartej nad ranem ogarnęłam wszystko. Zabrałam laptop chłopców i usiadłam na kanapie. Weszłam na tt. Zdziwił mnie fakt,że Znajdowało się sporo moich i Cala zdjęć. Do każdego dopisywał jak mu jest przykro,że żałuje,że nie chciał. Z moich paczadeł od razu popłynęła słona ciecz. Pamiętam wszystkie chwilę z dzieciństwa spędzone z nim i chłopakami. Nie chciałam dłużej patrzeć na nie więc szybko wylogowałam się i odłożyłam laptop na stolik. Sama położyłam się ja kanapie i próbowałam zasnąć.
Rano:godzina 10:30
Byłam na jakimś moście. Sama. Oświetlały go pobliskie lampy. Wokół nie było żadnych ludzi. Co to za miejsce i skąd ja się tu wzięłam. W oddali pojawiła się jakaś postać. Było ciemno i nie mogłam rozpoznać kto to był. Już miałam go ujrzeć,ale poczółam mocne uderzenie w ramie.
Otworzyłam zaspane oczy i spojrzałam na osobnika prze demną. Tym kimś był loczek.
A to co się przed chwilą zdarzyło to był sen. Piękny sen. Tylko kim był ten tajemniczy chłopak. Tak przy puszczam że to chłopak. Podniosłam się z kanapy i bez zbędnych słów udałam się do kuchni skąd do biegły głośne śmiechy. Usiadłam na wolnym krześle i zabrałam jedną szklankę z sokiem pomarańczowym.
-Co się dzieje?-zapytał Louis
-Nic po prostu miałam dziwny sen-wzruszyłam ramionami
-Jaki?-dopytywał.
Spojrzałam po przyjaciołach. Oni tylko przyglądali mi się z zaciekawieniem.
-Stałam na jakimś moście sama. W oddali pojawiła się jakaś postać. Nie widziałam kto to bo było strasznie ciemno. Gdy ją miałam zobaczyć Hazz mnie obudził. Nie wiem o co chodzi-upiłam łuk cieczy i złapałam jenego naleśnika w rękę
-Dziwne-przyznał Horanek-ale nie tak dziwne jak te naleśniki,które usmażył Louis.
Wszyscy wybychli śmiechem. Ten blondyn to umie po prwaić humor.
Spierdoliłam po całości prze praszam za takie nic nastepny postaram sie dodac jutro.
Oczami Alex:
Wsiadłam do hotelowej windy i wcisknęłam numerek 5. Winda ruszyła, a ja wystukiwałam paznokciami jakiś rytm. Postanowiłam odwiedzić chłopców. Za tydzień wyjeżdżamy i całe dnie będą praktycznie na próbach, a chce się nimi naczieszyć troszkę bardzo.
Wybiegłam z windy i pobiegłam w zdłuż korytarza. Za trzymałam się przy odpowiednich drzwiach i zamukałam dwa razy.
Poczekałam sobie chwilkę za nim mi otorzono drzwi. Za nich wyłonił się Luke.
Wyglądał na przygnębionego,a jak mnie ujrzał jeszcze bardziej posmutniał. Coś się stało?
O czymś nie wiem?
-Hej Luke-pocałowałam chłopaka w policzek-co się stało?
-Hej-mruknął-tak nie, nie wiem-zaprosił mnie gestem ręki do środka.
W salonie siedziała pozostała trójka przyjaciół.
Nie wyglądali najlepiej
-Hej chłopcy-przywitałam się i pocałowałam każdego w policzek-chciałam spędzić z wam trochę czasu,przed trasą,ale widzę że jakoś nie w humorku jesteśmy, co?
-jak byś zgadła-czujecie ten sarkazm. Cal jest jakiś dziwny jak wszyscy tutaj
-Możecie mi powiedzieć, o co tu chodzi?
-Ta już czekaj-wstał Hood
-Calumb, zamknij się -uspokajał go Ash
-Niech wie,że przez nią może rozpaść się nasz zespół-wrzasnął ciemno włosy
-O co chodzi, jak to się ma rozpaść zespół-nie rozumiem nic i co ja mam z tym wszystkim wspólnego
-O to że zachowujesz się jak mały rozpieszczony gówniaż. Przez ciebie z zespołu chce odejść Mike i się chcę przeprowadzić do Londynu do ciebie, że nie potrafisz sobie poradzić z swoi problemem-w moich oczach zebrały się łzy, jednak nie pozwoliłam im spłynąć tak szybko-zachowujesz się jak dziecko. Rozpieszczone bogate dziecko, które chcę zniszczyć wszystkim życie-w tym momęcie nie wytrzymałam już pozwoliłam słonej cieczy spłynąć po mojej twarzy-że masz idealne życie to nie znaczy że każdy ma takie-co on wie o moim życiu-to nie nasza wina że nie potrafisz sobie poradzić z nie okaleczaniem swojego ciała. Czy ty naprawdę nie rozumiesz niszczysz swoje życie i innych-po wypowiedzeniu tych wszystkich słów stałam jeszcze chwilę, analizując wszystko co się przed chwila stało.
Wybiegłam z płaczem z pokoju chłopaków i biegłam przed siebie nie zważając na wołania chłopców.
Wbiegłam do windy i na cisknęłam szybko numerek z parterem.
Windzie jeszcze się bardziej rozryczałam. Jak on mógł coś takiego powiedzieć? Jak Michael mógł im powiedzieć o tym wszystkim o tym dla czego się ciełam?. Tylko on wiedział. Tylko jemu na tyle ufałam. Po zatrzymaniu wielkiego prostokatnego klocka wybiegłam na zewnątrz i zamówiłam taxi.
Mogłam tylko pojechać do Lou. On zawsze mnie zrozumie. Jest dla mnie jak brat. Dziewczyny nie zrozumią, będą tak samo roztsząsać to wszystko.
Po 10min jazdy dostałam się pod dom chłopka. Zapłaciłam kierowcy i wybiegłam z samochodu.
Podbiegłam do drzwi i zadzwoniłam kilka razy. Drzwi otworzył mi Liam.
-Boże Alex co się stało?-zaprosił mnie chłopak do środka i zapytał zamrtwiony
-Jest Louis?-wolałam od razu przejść do setna.
-Tak. Lousi Alex do ciebie-krzyknął chłopak i zaprosił mnie do salonu
W pomieszczeniu siedziała pozostał czwórka. Gdy psiasty mnie zobaczył w takim stanie od rzau do mnie podbiegł.
-Boże Alex co się stało?-zapytał zamrtwiony
-Możemy porozmawiać, sami proszę.
-Tak chodź na górę-złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę schodów.
Z naleźliśmy się w pokoju chłopaka. Od razu usiadłam na łóżku i jeszcze się bardziej rozryczałam.
-Co się stało, mała po wie mi proszę
-No bo.....-opowiedziałam chłopakowi całą historię od początku do końca-i do tego jeszcze cały czas wydzwaniają do mnie no może oprócz Cala-odetchnęłam że mogłam się komuś wygadać
-Nie wiem co powiedzieć-spóścił głowę
-Pozwól mi zostać tu na noc,proszę nie chcę wracać do domu-błagałam chłopaka.
-Jasne,poczekaj zaraz wracam-powiedział i wyszedł.
Opadłam na łóżko i przemyślałam dzisiejszy bieg wydarzeń.
Oczami Louisa:
Zszedłem na dół do salonu do chłopaków. Jak zwykle, byli zajęci graniem na konsoli.
Usiadłem koło Liama i oparłem głowę o zagłówek kanapy.
-I co z nią?-zapytał
-Fatalnie-weschnąłem-Cal......-opowiedziałem w slrócie chłopakowi całą historię jaką usłyszałem od dziewczyny.
-Masz zamiar ich powiadomić,że jest u nas-zapytał spokojnie
-Mam zamiar zadzwonić do dziewczyn, że zostaje u nas na noc, a z chłopkami sam nie wiem-westchnąłem
-Ja za dzwonie do Majki i zaproszę je do nas na noc,a co do chłopaków to sam zdecyduj-poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z salonu
Sam podniosłem się z kanapy i wyszedłem na taras. Tam wykręciłem numer do Mike.
(rozmowa telefoniczna)
-Halo Mike
-Lou coś się stało?
-Tak chodzi o Alex
-Nic jej nie jest? Próbuję się z Ashem i Lukem do niej dodzwonić, ale nie odbiera.
-Jest u nas
-Zaraz tam będę
-Poczekaj chwilę, opowiedziała mi wszystko. Potrzebuję trochę czasu na przemyślenia .
-Ale to nie tak jak myślisz, Cala poniosły emocje on naprawdę nie chciał
-Chciał czy nie chciał Alex sama się do was odezwie, prosiła żebyście dal jej na razie spokój
-Jasne
(koniec)
Nie mam pojęcia co dalej będzie. Tak naprawdę dzisiaj zrozumiałem dla czego to robiła. Dla czego próbowała się zabić.
Pobiegłem szybko na górę i wszedłem do pokoju. Na łóżku, leżała dziewczyna. Położyłem się koło niej i wpatrywałem się w sufit.
-Rozmawiałem z Mike-odparłem po kilku minutowej ciszy
-I co?-zapytała z przerażeniem
-Powiedziałem,że by do ciebie nie dzwonili,że się sama odezwiesz do nich jak wszystko przemyślisz
-Dzięki Lou
-Za co?
-Za to,że jesteś przy mnie kiedy cię potrzebuję,za to, że mogę na ciebie liczyć,za wszystko
-Wzruszyłem się
-Głupi jesteś,ale i tak cię kocham bracie
-Ja ciebie też. Dziewczyny będą u nas nocować
-Ym spoko, to wasz dom
-Jak nie chcesz to coś wymyślimy
-Nie spoko.
Oczami Alex:
Siedzieliśmy w salonie od 10min, a ja już nie mogę wytrzymać z tym idiotami. On to potrafią poprawić humor.
Dziewczyn też już były.
Chłopcy właśnie się popisywali jacy to z nich wspaniali tancerze,ale moim zdaniem wcale im to nie wychodziło.
-Dobra ja też chcę-krzyknęłam i podniosłam się z fotela podchodząc do Harego i Nialla
-Ty-prychnął Harry-Nie masz szans z nami
-Założymy się-przeniosłam ciężar na prawą stronę
-Jasne tylko o co?
-O to,że-nie mam pomysł co by mu tu wymyślić. Chyba mam-Zrobisz sobie ze mną jak ci prostuję włosy i wrzucimy je na tt.
-Nie, nigdy kochane loczki-pogłaskał się po włosach. I to jest facet.
-Tchórzysz?-spytałam
-Nie,ale loczki są nie tykalne
-Tchórz-zaśmiałam się
-Dobra zgoda-jęknął
-Je-pisnęłam
To zaczynamy.
Bawiłam się świetnie, Hazz pomylił się już dwa razy. Czuli wygraną mam już w kieszeni.
Za chwilę miał nastąpić przełom. Trzy, dwa, jeden wygrałam. Zaczęłam skakać z radości. CZym prędzej pobiegłam do łazienki i zabrałam prostownicę, którą kiedyś znalazłam przez przypadek u chłopców. Dałam Pauli iPhona, a Haremu kazałam usiąść na kanapie. Podłończyłam urządzenie do najbliższego gniazdka i zabrałam się do pracy. Wzięłam kilka loków chłopaka do ręki i przeciągnęłam po nich prostownicą. Dało się tylko usłyszeć jęki i stęki Hazz żebym go oszczędziła. Miałam zamiar jeszcze się po znęcać nad chłopakiem. Paula uwieczniła chyba każdy moment mojego arcydzieła. Oglądając zdjęcia śmialiśmy się w niebo głosy. Loczkowaty,a raczej prostowaty jęczał jak mogłam mu coś takiego zrobić. Wybrałam kilka śmiesznych zdjęć iw stawiłam na tt z do piską.
.....Jesteś moim ulubionym klijentem,,,
Zabawa jeszcze bardziej się rozkręciła. Butelka, kto wypije najwięcej wódki bez popitki, włamywanie się do ogródków sąsiadów i zabieranie im lub uszkodzenie ogrodowych ozdób.
Zabawa na maksa. Odstawialiśmy wiele innych szopek. Najbardziej spodobało mi się przebranie chłopców w nasze ubranie i zrobieniu sobie zdjęcie na tt lub pofarbowanie włosów Louisowi(oczywiście farbom na raz. Specjalność Lou stylistki chłopców). Było wiele śmiesznych rzeczy.
Znalazł się również wiele śmiesznych komentarzy pod zdjęciami moim i Hazz, czy wspólne.
Brakowała mi jeszcze chłopaków z 5sos, ale jeżeli maja mnie obwiniać za wszystko to nie chce już dalej z nim utrzymywać. Nie rozumiem po co Mike chce się tu przeprowadzać, przecież nie jestem małą dziewczynką, którą trzeba pilnować na każdym kroku, Kocham go,ale to co powiedział chłopakom to była tajemnica.Nasza wspólna tajemnica. Ciekawa jestem czy powiedział też o Luku. Jeżeli tak, to nie wiem jak mam się zachować w jego towarzystwie. No tak przecież jadę z nimi w trasę koncertową. Nie wiem jak to będzie,ale na razie nie ma się czy przejmować. Zostało kilka dni więc mam zamiar je wykorzystać jak najlepiej.
Była trzecia nad ranem, a wszyscy już spali. Majka z L, a Paula z Horankiem. Ja natomiast miałam spać w gościnnym. Jak na razie nie miałam ochoty na to, więc wzięłam się za sprzątanie tego całego bałaganu. Około czwartej nad ranem ogarnęłam wszystko. Zabrałam laptop chłopców i usiadłam na kanapie. Weszłam na tt. Zdziwił mnie fakt,że Znajdowało się sporo moich i Cala zdjęć. Do każdego dopisywał jak mu jest przykro,że żałuje,że nie chciał. Z moich paczadeł od razu popłynęła słona ciecz. Pamiętam wszystkie chwilę z dzieciństwa spędzone z nim i chłopakami. Nie chciałam dłużej patrzeć na nie więc szybko wylogowałam się i odłożyłam laptop na stolik. Sama położyłam się ja kanapie i próbowałam zasnąć.
Rano:godzina 10:30
Byłam na jakimś moście. Sama. Oświetlały go pobliskie lampy. Wokół nie było żadnych ludzi. Co to za miejsce i skąd ja się tu wzięłam. W oddali pojawiła się jakaś postać. Było ciemno i nie mogłam rozpoznać kto to był. Już miałam go ujrzeć,ale poczółam mocne uderzenie w ramie.
Otworzyłam zaspane oczy i spojrzałam na osobnika prze demną. Tym kimś był loczek.
A to co się przed chwilą zdarzyło to był sen. Piękny sen. Tylko kim był ten tajemniczy chłopak. Tak przy puszczam że to chłopak. Podniosłam się z kanapy i bez zbędnych słów udałam się do kuchni skąd do biegły głośne śmiechy. Usiadłam na wolnym krześle i zabrałam jedną szklankę z sokiem pomarańczowym.
-Co się dzieje?-zapytał Louis
-Nic po prostu miałam dziwny sen-wzruszyłam ramionami
-Jaki?-dopytywał.
Spojrzałam po przyjaciołach. Oni tylko przyglądali mi się z zaciekawieniem.
-Stałam na jakimś moście sama. W oddali pojawiła się jakaś postać. Nie widziałam kto to bo było strasznie ciemno. Gdy ją miałam zobaczyć Hazz mnie obudził. Nie wiem o co chodzi-upiłam łuk cieczy i złapałam jenego naleśnika w rękę
-Dziwne-przyznał Horanek-ale nie tak dziwne jak te naleśniki,które usmażył Louis.
Wszyscy wybychli śmiechem. Ten blondyn to umie po prwaić humor.
Spierdoliłam po całości prze praszam za takie nic nastepny postaram sie dodac jutro.
Przypominamy o dodaniu buttonu lub linku do spisu. Pozdrawiamy, załoga spisfanfiction.blogspot.com
OdpowiedzUsuń